Łk 21,34-36: Jezus powiedział do swoich uczniów: Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym
Dlatego Jezus woła dzisiaj: strzeżcie się siebie! Strzeżcie się swojego egoizmu, strzeżcie się starego człowieka, który dogorywa w was! Tak - bo jest w nas jeszcze stary człowiek, ogarnięty duchem, kwasem tego świata. Podległy namiętnościom, zachciankom, egoizmowi i pysze. Jest. Konający, przybity do Krzyża razem z Chrystusem - ale jest. Jak zły łotr zamiast zobaczyć Jezusa, piekli się i domaga się zdjęcia z Krzyża. I czasami mu ulegamy. Czasami sami zdejmujemy go z Krzyża i dajemy się mu prowadzić. Czasami wybieramy Barabasza, syna tego świata i ulegamy myśleniu tego świata… Czasami wygrywa w nas zły łotr. A przecież rzecz w tym, żeby wygrywał Dobry Łotr, który zgadza się na ginięcie w sobie kwasu tego świata, na obumieranie w sobie myślenia tego świata, na obumieranie pychy i egoizmu na krzyżu codziennych doświadczeń - zgadza się po to, by przeżył w nim i powstał Nowy Człowiek. Jezus Chrystus. By z Nim być w Jego Królestwie. Właśnie o taką zgodę chodzi - nawet nie chodzi o zabijanie w sobie pychy i egoizmu, ale chodzi o zgodę na proces, jaki dokonuje się w człowieku pod działaniem Ducha nieustannie dawanego nam przez Pana, który nas zaślubił w swojej niepojętej Miłości. Zaślubił nas, wrogów, żeby swoją Obecnością, swoim Oddechem w nas nieprzerwanie nas przemieniać. Jak zaczyn w cieście. Jak ziarno rzucone w ziemię. Zgodzić się na ten proces. Zgodzić się na codzienne umieranie w sobie pychy i egoizmu. Zgodzić się - będąc obudzonym, chodząc w Świetle Prawdy, wiedząc, o co chodzi w tym, by być jako przyjaciel Pana. Jako ten, który nabrał Ducha i podniósł głowę, żyje wpatrzony w Oblicze Pana zasiadającego po Prawicy… Obudzony.
Dlatego uważać na siebie! Nie dać się uśpić na nowo - uśpić zachciankami, namiętnościami, skupieniem się na sobie. Nie dać sobie oderwać uwagi od Pana, od Jego Oblicza. Nie pozwolić sobie zapatrzeć się na nowo w oblicze ziemi! Jezus używa dzisiaj dość ciekawych sformułowań: mówi mianowicie, że dzień ten nadejdzie na wszystkich usadowionych na obliczu ziemi. To usadowienie to jest takie jakby wręcz wrośnięcie… Przyspawanie się - do oblicza ziemi, tego świata. A przecież miałem być odbiciem Pana, obrazem Niewidzialnego Boga… A przyspawałem się do oblicza ziemi i nic dziwnego, że stałem się obrazem tego świata… Dlatego Syn Człowieczy - Prawdziwy Człowiek, przyspawany do Ojca Jednością Ducha, przyspawany tak ściśle że wraz z Ojcem i Duchem tworzy Jednego Boga - Prawdziwy Człowiek bo Prawdziwy i Doskonały Obraz Ojca, przychodzi by nas postawić przed swoim Obliczem. Żebyśmy w Jego Obliczu ujrzeli Prawdę, doświadczyli wyzwolenia i przebudzenia. Patrzeć będą na Tego, którego przebodli. Patrzeć aż do skończenia świata, póki się sprawuje Pamiątka Przebitego Pana. Patrzeć we właściwe Oblicze! Patrzeć w Oblicze jaśniejące Światłem nie znającym cienia - a nie wrastać w oblicze ziemi… Nie skupiać się na pijaństwie, na obżarstwie, na troskach dotyczących życia biologicznego, materialnego… To obżarstwo o którym mówi Pan, to właściwie jest takie uleganie wszelkim zmysłom i namiętnościom pod wpływem nietrzeźwości. To tak jak człowiek się upije i nie panuje w ogóle nad sobą, swoim zachowaniem, swoimi popędami, nad niczym. Właśnie przed tym się strzec: ja mam być pijany Duchem Pana, mam pić Wino Jego Miłości, a nie upijać się namiętnościami tego świata… Inaczej stanę się naprawdę martwy… umrę razem ze starym człowiekiem, który ginie we mnie…