W uroczystościach pogrzebowych zmarłego 20-latka, którego poszukiwaniami dwa tygodnie wcześniej żyła cała Polska, wzięły udział tłumy. Mszy św. w kościele św. Stanisława Biskupa i Męczennika przewodniczył rekolekcjonista prowadzący misje w parafii.
Był koleżeński i chętnie spotykał się ze starymi kumplami. Tak było też w piątek, 25 września, kiedy pojechał do Wrocławia spotkać się ze znajomymi. Jak się później okazało - po raz ostatni.
Zmarłego Macieja pożegnano 9 października w kościele św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Roztoce. Do rodziców Macieja specjalny list z kondolencjami przekazali biskupi z diecezji świdnickiej i diecezji legnickiej. "Z wielkim bólem przyjąłem informację o śmierci waszego syna Macieja. Moją myślą towarzyszyłem wam kiedy docierały do mnie informacje o zaginięciu Macieja i trwających poszukiwaniach. Wówczas dzieliłem się z wami nadzieją na szczęśliwy powrót waszego syna do domu, jednak minione dni przyniosły najgorszą z możliwych wiadomości. Trudno jest sformułować słowa, aby przyjść z pocieszeniem wobec takiej tragedii. Śmierć jest dla nas zawsze trudnym doświadczeniem. Zawsze przychodzi za wcześnie. Tym bardziej, kiedy odchodzi młody człowiek stojący u progu życiowej drogi" - pisał bp Marek Mendyk zapewniając o wsparciu i łączności modlitewnej. W podobnym tonie był również list bp Zbigniewa Kiernikowskiego z Legnicy.
Obecni byli również dyrektorzy wydziałów katechetycznych z obu diecezji, ks. Marek Korgul i ks. Jarosław Kowalczyk, ale i kapłani zaprzyjaźnieni z rodziną. Wszyscy oni, żywo pamiętając dobroć Maćka, modlili się o radość wieczną dla niego.
Za to wsparcie, ale i obecność taki wielu osób dziękowała wszystkim zebranym mama zmarłego.
- Nikt i nic nie wypełni pustki po jego odejściu. Pan Bóg wystawił naszą wiarę na wielką próbę poprzez cierpienie, łzy i ból przeszywający serce. Mimo to jesteśmy wdzięczni Panu Bogu za naszych wspaniałych synów i za rodzinę, którą nas obdarzył. W ostatnim czasie tak naprawdę każdy z was stał się cząstką naszej rodziny. Dziękujemy wam kochani za wsparcie, życzliwość, modlitwę i otwartość serca. Dziękujemy za miłość do nas. Pokazaliście nie tylko słowem, ale i czynem jak dużo można zrobić dla drugiego człowieka - mówiła z łamiącym się głosem mama zmarłego strażaka.
Głos zabrali też przedstawiciele szkoły, do której uczęszczał i kolega, z którym mieszkał w akademiku. Wszyscy oni w kondukcie żałobnym odprowadzili 20-latka na cmentarz.